Na początku października 2025 roku do Sejmu trafił rządowy projekt, mający rzekomo ułatwić i przyspieszyć spory frankowe. Ustawa frankowa wedle informacji przekazywanych przez Rząd ma istotnie poprawić sytuację kredytobiorców, ułatwić zawieranie ugód i odciążyć sądy. Czy rzeczywiście tak jest, zwłaszcza biorąc pod uwagę jej pozytywny odbiór przez sektor bankowy? Niżej postaram się wyjaśnić najistotniejsze kwestie.
Ustawa frankowa faktycznie ma wprowadzić mechanizm automatycznego zawieszenia spłaty, ale będzie on dotyczyć wyłącznie spraw, w których wytoczono powództwo. Spłata kredytów niespornych nie zostanie zawieszona. Co istotne, już aktualnie możliwe jest zawieszenie spłaty kredytu, wystarczy sporządzić odpowiedni wniosek w pozwie. Nie zdarzyło mi się jeszcze by Sąd nie uwzględnił mojego wniosku w tej materii, więc zmiana w tym zakresie może stanowić co najwyżej wsparcie dla mniej doświadczonych prawników.
Zdecydowanie nie warto. Po pierwsze ustawa jest dopiero na etapie wpływu do Sejmu. Nie wiadomo więc czy i w jakiej formie zostanie przyjęta. Nie wiadomo również czy zostanie podpisana przez Prezydenta. Może więc zgodnie z zapowiedziami wejdzie w życie w bliskiej przyszłości (co jest prawdopodobne, ale nie pewne), może dopiero za dłuższy czas, a może w ogóle zostanie zamrożona. Już więc z tego powodu nie warto czekać na jej uchwalenie.
Po drugie, złożony projekt nie wprowadza żadnej rewolucji w tego typu sporach, co pozwolę sobie omówić dokładniej niżej. Projekt w istocie przewiduje szereg mniej istotnych modyfikacji, nie zawsze korzystnych dla kredytobiorców, a nadto w istotnej części znajdujących zastosowanie również do spraw w toku. Tym samym nawet jeśli powództwo zostanie wytoczone wcześniej, to ustawa frankowa w dużej mierze znajdzie zastosowanie.
Jednocześnie zbędna zwłoka może wywołać różne niekorzystne konsekwencje dla kredytobiorców. Roszczenia przeciwko bankom również podlegają przedawnieniu, warto skonsultować z doświadczonym prawnikiem ile zostało czasu na wytoczenie powództwa.
Tak, projekt przewiduje w tym zakresie odmiennie przepisy niż zawarte w Kodeksie postępowania cywilnego – potrącenie będzie możliwe aż do zakończenia sporu. Co zabawne, przy poprzedniej nowelizacji tego Kodeksu ograniczono możliwość potrąceń argumentując, że taka zmiana przyspieszy spory. Ustawa frankowa natomiast przywraca poprzedni stan (ale jedynie w przypadku sporów o kredyty), co uzasadniane jest… przyspieszeniem sporów.
Czy tak zmiana jakoś istotnie wpłynie na sytuację kredytobiorców i banków? Na pewno ułatwi pracę ich pełnomocnikom (osobiście uważam ograniczenie możliwości potrącenia jako mało przemyślaną zmianę), jednak w przypadku prawidłowo prowadzonej sprawy tak naprawdę niewiele się zmieni. Wręcz w niektórych sytuacjach procesowych może to ograniczyć kredytobiorcy wachlarz możliwych rozwiązań prawnych.
Projekt przewiduje możliwość wydawania wyroków bez wysłuchania kredytobiorców i bez rozprawy (mimo ich wniosku), przesłuchiwanie zdalne świadków mimo sprzeciwu, czy też przesłuchanie kredytobiorcy na piśmie. Wyłącznie tę ostatnią możliwość uważam za korzystną dla kredytobiorców, gdyż może zaoszczędzić im zbędnego stresu.
Możliwość wyrokowania bez wysłuchania stron (pomimo zgłoszonego wniosku) może potencjalnie prowadzić do różnorakich patologii. Natomiast zdalne przesłuchanie świadków dotyczy przecież pracowników banków. Szeroko znana jest praktyka, że są oni przesłuchiwani zdalnie w siedzibie pracodawcy lub adwokata banku, co niewątpliwie negatywnie wpływa na szczerość ich zeznań.
Regułą jest to, że pierwsze powództwo wytacza kredytobiorca. Zmiany w zakresie powództwa wzajemnego, prowadzące do znacznego ułatwiania ich wytoczenia wydają się więc ukłonem Rządu w stronę banków. Spodziewam się, że na kanwie tych przepisów pojawi się szereg nowych strategii procesowych banków, w tym zmierzających chociażby do wywołania zwłoki w sprawie (przykładowo wytaczanie powództwa wzajemnego na ostatniej rozprawie).
Jak to ujął bohater powieści, książę Fabrizio Salina – „trzeba wiele zmienić, żeby wszystko zostało po staremu”. Realnie, z punktu widzenia kredytobiorców, naprawdę nic się nie zmieni. Otóż, jeśli kredytobiorca zawrze ugodę i cofnie pozew w toczącej się sprawie w ciągu 6 miesięcy od wejścia w życie ustawy frankowej, to otrzyma dodatkowy zwrot 500 zł opłaty od pozwu. Nie jest to chyba wielka motywacja w przypadku sporów o setki tysięcy złotych?
Nadal jednak kredytobiorca w razie zawarcia ugody musi liczyć się z ryzykiem opodatkowania swoich korzyści stawką 12% lub 32%. Stanie się tak w szczególności, gdy kredyt miał charakter mieszany (np. konsolidacja), albo też gdy ugoda przyzna kredytobiorcy nie tylko umorzenie kapitału, ale również zwrot określonej kwoty (w tym zakresie wykładnie urzędów skarbowych nadal nie zostały ujednolicone). Być może Rząd powinien zająć się tym zagadnieniem, a nie obiecywać dodatkowe 500 zł zwrotu?
Sprawy z zakresu prawa bankowego stanowią istotny aspekt działalności kancelarii. Specjalizuję się w prawie bankowym, prowadząc różnorakie spory z bankami. Jako pracownik naukowy na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach, gdzie prowadzę przedmioty związane z instytucjami kredytowymi oraz autor publikacji naukowych dotyczących bankowości dysponuję wiedzą niezbędną w takich sprawach. Zainteresowanych pomocą prawną zapraszamy do umówienia spotkania – tel. 605 396 946.
Z przyjemnością informujemy, że w numerze 228 czasopisma naukowego Scientific Papers of Silesian University of…
Większość kancelarii skupia się wyłącznie na kredytach frankowych (jak chociażby kredyty Getinu), nie poświęcając należytej…
Pojawia się coraz więcej doniesień o klientach Domu Maklerskiego XTB pokrzywdzonych atakami zorganizowanych grup przestępczych,…
Niecały rok temu (1 sierpnia 2024 roku) Promontoria Holding 418 B.V. (kontrolowany przez fundusze) nabył…
Kancelaria z przyjemnością informuje, że w numerze 223 czasopisma naukowego Scientific Papers of Silesian University…
Zdarza się, że za sprawą różnych nieoczekiwanych wydatków oraz nieuczciwości banków i parabanków narastające odsetki…